Procesje październikowe w Romie i w Warabung |
![]() |
Wpisany przez Ks. Jacek Bilik SAC | |||
wtorek, 10 listopada 2009 08:18 | |||
Dla Katolików takie procesje to wielkie wydarzenie, z jednej strony podkreślają ich przywiązanie i miłość do Matki Bożej, z drugiej strony jest to okazja pokazania się wobec sekciarzy, którzy wszelkimi nawet brutalnymi sposobami próbują atakować kult Maryjny. W tym roku obyło się jednak bez ekscesów ze strony sekt, mimo że parafianie w Warabung potrafili ... ... przemaszerować przez tereny zamieszkane w większości przez rozmaite sekty. Były nawet przypadki, że ludzie z sekt dołączali się do modlitwy różańcowej. Procesje to nie tylko spotkanie modlitewne, ale każdego dnia takie spotkanie kończy się wspólnym posiłkiem. W jednej wiosce w Romie parafianie stwierdzili, że Matka Boża bardzo pobłogosławiła ich wysiłki, gdyż w przeddzień zakończenia procesji udało im się upolować w buszu 11 dzikich świń, więc mogli nie tylko napełnić dusze, ale i żołądki. W trakcie procesji Maryjnych przyjął się też zwyczaj, że parafianie zbierają skromne ofiary. Na głowę figurki Matki Bożej zakładają tradycyjną papuaską siatkę zwaną bilumem. Do tego bilumu w trakcie wędrówki wkładają kartki z intencjami modlitewnymi jak i drobne ofiary. W obu parafiach zbieranie ofiar miało też swoje specjalne przeznaczenie. W parafii Roma ludzie szukają każdego sposobu, aby zdobyć pieniądze na budowę nowego domu parafialnego i w trakcie wędrówki udało się zebrać blisko 1500 kina. W parafii Warabung pieniądze były zbierane na odmalowanie kościoła parafialnego i udało się zebrać 850 kina, a więc 1/3 potrzebnej kwoty na ten mały remont. W ostatnią niedzielę października w Romie, a tydzień później w Warabung miało miejsce uroczyste zakończenie parafialnych procesji. W uroczystych procesjach, ze śpiewem na ustach, z gałązkami palm w rękach parafianie przyszli z figurkami Matki Bożej, aby w trakcie Eucharystii dziękować Bogu za wszelkie łaski otrzymane w miesiącu Maryjnym. Ks. Jacek Bilik SAC
|