Czas przemian |
![]() |
![]() |
![]() |
Wpisany przez ks. Marian Wierzchowski SAC | |||
Mój pobyt w Yangoru, był czasem wielkich przemian i nieustannej nauki. Pierwszy raz miałem do czynienia z samotnością. Moje całe życie do tej pory było pełne ludzi i spraw z nimi związanych. W jednym momencie zostałem przeniesiony, jakby za pomocą czarodziejskiej różdżki, w nowe, zupełnie inne miejsce, gdzie nie było tych, z którymi większość mojego życia przebywałem. Zdałem sobie sprawę z tego, że trzeba się przekwalifikować, stać się kimś innym. Nadszedł czas kiedy musiałem dokonać życiowego podsumowania, przeanalizować swój stosunek do świata i otaczających mnie ludzi. Ciągły pęd za przyszłością, brak czasu stwarza nerwice, zaś jego nadmiar budzi nudę i depresję. Dlatego też zacząłem szukać rozwiązania. Podczas pobytu w Australii stale brakowało mi czasu, a moje życie było nacechowane ciągłym pośpiechem. Kiedy znalazłem się w Nowej Gwinei okazało się, że nie mam tu jeszcze przyjaciół i czas, który do tej pory spędzałem na rozmowach, pozostał nie wypełniony. Szukałem więc nowych zajęć. Zainteresowały mnie przede wszystkim szkoły. Ponieważ na terenie parafii znajdowała się szkoła podstawowa, postanowiłem rozpocząć od młodzieży szkolnej. Często byłem też zapraszany przez nauczycieli na tzw. pogaduszki przy kawie. Swoją drogą była to swoista okazja do porozmawiania ?na luzie? o innych sprawach. Nauczycieli interesował nowo przybyły ojciec. Opowiadałem im kiedyś wiele historyjek na temat podróży. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że świat przez Gwinejczyków jest pojmowany całkiem inaczej. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy jeden z nauczycieli zapytał mnie: ?Jak to jest z kulą ziemską? Czy naprawdę wszystko się kręci, jak mówią podręczniki??. Starałem się oczywiście, wytłumaczyć wszystko jak najlepiej, używając różnego rodzaju przedmiotów, rysunków itp. W końcu, po kilkunastu minutach tłumaczenia, usiadłem zmęczony, aby odpocząć i wtedy usłyszałem, jak matka-nauczycielka zaczęła przekładać mój wykład na język bardziej zrozumiały dla dziecka. Ku memu zdziwieniu usłyszałem wtedy stwierdzenie: ?Ziemia się nie kręci, bo przecież byśmy wszyscy pospadali?. Uśmiechnąłem się tylko w duchu. Nie próbowałem już więcej tłumaczyć tego zjawiska dzieciom, bo przecież cokolwiek bym powiedział i tak zostałoby to inaczej zinterpretowane przez nauczycieli. Bardzo ważnym doświadczeniem była praca pastoralna wśród mieszkańców wioski Yangoru.
|