Gdyby był motor! |
![]() |
![]() |
![]() |
Wpisany przez Ks. Jan Rykała SAC | |||
piątek, 04 marca 2005 23:32 | |||
W porze suchej misjonarz jest w stanie dotrzeć samochodem prawie wszędzie, gdzie są drogi. W czasie pory mokrej, która trwa przez większą część roku, samochodem dotrzeć gdziekolwiek jest niemożliwością, bo drogi z gliniastych zmieniają się w grzęzawisko, a niektóre stają się rzekami. A bywa i tak, że dojeżdża się do niewielkiej rzeki, gdzie przejechać można było po mostku, a tu wody tyle, że po mostku nie ma śladu. Dookoła busz, nie ma możliwości objazdu. A wierni po drugiej stronie rzeki czekają! Z powodu takich trudności nie można zostawić wiernych bez opieki duszpasterskiej. Misjonarz wtedy nie ma wyjścia: musi wędrować dziesiątki kilometrów, by spotkać się ze swoimi parafianami i sprawować dla nich sakramenty. Wędrować w temperaturze ok. 40C nie jest łatwo, bo zawsze trzeba dźwigać ze sobą cały ekwipunek potrzebny do sprawowania sakramentów i bagaż osobisty. Pojawia się wtedy taka myśl: gdyby był do dyspozycji motor! Wtedy mógłbym dojechać, bo dla motoru wystarczy ubita ścieżka, a tych jest wiele. ... dotrzeć do wszystkich kościołów. I choć nie boi się trudów, to nieraz organizm upomina się o swoje prawa i wtedy chciałoby się skorzystać z jakiegoś pojazdu. I nawet żal, że na wyspie nie ma koni, mułów czy nawet osłów.
|